Młode, piękne, niebezpieczne

22 sierpnia 2007 2 przez

Świat stoi przed nimi otworem, są młode, piękne, ambitne i… niebezpieczne.
Siostry Justyna i Karolina Wolskie,
już od lat wspólnie trenują karate w Klubie SAIHA.
Wraz z Andrzejem Wolskim, tatą, opowiadają nam
jakie plusy ma taka rodzinna walka, jakie mają osiągnięcia i co dobrego do życia wnosi ten sport.

– Jak długo trenujecie i dlaczego akurat karate?
Andrzej Wolski – Karate Kyokushin trenuję od 16 roku życia z małą przerwą z powodu założenia rodziny i z obowiązkami z tym związanymi. Dlaczego akurat karate? Bo karate zaczął ćwiczyć mój starszy brat, więc spróbowałem i ja i tak zostało.
Karolina i Justyna – Trenujemy od 9 lat. Zaczęłyśmy jeździć na treningi z tatą i tak zaczęła się nasza przygoda z karate. To tata zaraził nas pasja do tego sportu.

– Co jest istotą Kyokushin?
A.W. – Istotą Kyokushin jest kumite czyli wolna walka. Jednak większość osób, które zakłada kimono nigdy nie stanie do walki realnej, ani sportowej na zawodach. Ćwiczą dla zdrowia i lepszej kondycji oraz dla sprawdzenia na co ich stać. Stają do walki na każdym treningu ze swoimi słabościami, bo stara zasada BUDO mówi ,że aby pokonać kogoś najpierw trzeba pokonać siebie.

– Kogo w szczególności zachęcałby Pan do treningów? I kogo w szczególności przyciąga ta dyscyplina?
A.W. – Klub SAIHA prowadzę stosunkowo niedawno, bo 15 września minie czwarta rocznica jego powstania. Przedział wieku ćwiczących jest bardzo różny od 6 roku życia do 40 w górę. Jednak największą grupę stanowią dzieci, co jest bardzo budujące dla Klubu. W ostatnim czasie karate troszkę straciło na popularności jak każdy sport powszechny. Obecnie najbardziej przez media jest promowany sport kwalifikowany czyli zawodowy. A moim zdaniem sport powszechny decyduje o dobrej kondycji fizycznej naszego społeczeństwa. Karate to nie tylko sport, ale sztuka walki polecam ją każdemu, kto o własnych siłach przyjdzie na trening i komu lekarz nie zabrania wysiłku fizycznego.

– Każdy sport ma na pewno pozytywny wpływ nie tylko na kondycję fizyczną, ale również na psychikę… Co dobrego w ludziach rozwija karate? A co rozwinął w was?
A.W. – Karate rozwija nas na wielu płaszczyznach zarówno fizycznych jak i psychicznych. W myśl przysłowia w zdrowym ciele zdrowy duch. Jednak karate najbardziej rozwija ducha walki, co przekłada się na normalne życie, czyli nie ma rzeczy niemożliwych trzeba jedynie chcieć podjąć walkę z przeciwnościami, aby je zrealizować.
K.W. – Oprócz tego pomaga nam utrzymać kondycje fizyczna oraz sylwetkę, co jest dużym plusem. Nie ma takiej rzeczy, z której trzeba rezygnować decydując się na karate. Trzeba znaleźć tylko na to czas. Chodzimy na treningi 2 razy w tygodniu co zmusza nas podczas roku szkolnego do rozsądnej organizacji czasu i mobilizacji.

Macie duże osiągnięcia?
J.W. – Przez te kilka lat treningu uczestniczyłyśmy w różnych zawodach. Jedne były ważniejsze, inne niższej rangi. Do moich ważniejszych osiągnięć mogę zaliczyć wicemistrzostwo Polski Południowej oraz piąte miejsce na Mistrzostwach Polski w 2007 roku w kategorii kata. Karolina może się pochwalić lepszym wysiłkiem, gdyż na tych samych zawodach zajęła 2 miejsce. Również na Mistrzostwach Polski Południowej znalazła się na podium zajmując 3 miejsce w kata oraz 2 w kategorii kumite.
A.W. – Moje dziewczyny mają już kilka sukcesów na niwie sportowej jest to dla mnie ogromna satysfakcja jako ojca jak i instruktora. Ale nie sukcesy sportowe są najważniejsze. Liczy się praca nad sobą, która przynosi pozytywne efekty w życiu codziennym. Czyli dobre wyniki w nauce i brak problemów wychowawczych.

Jak na wasze sukcesy i w ogóle sam fakt, że trenujecie akurat karate reagują rówieśnicy?
J.W. – To zależy, większość naszych znajomych zdążyła się już przyzwyczaić. Nowo poznane osoby zazwyczaj są tym zaskoczone i często sobie z nas żartują, ale wynika to z czystej sympatii.

– Jaki wpływ ma na was to, że Tata zawsze jest blisko? Czy to pomaga?
J.W. – Jest to bardzo pomocne… Dzięki temu, że tata jest blisko mamy szanse w każdej chwili podnieść swoje umiejętności, a z drugiej strony wymaga więcej niż od innych uczestników treningu. Trenując razem widzimy swoje błędy, które następnie wspólnie korygujemy.
K.W. – Trenujemy razem z tatą, a mama jest zawsze blisko, więc wyjazdy na zawody, czy obozy przekształcają się w wycieczki rodzinne, a treningi w zabawę.

(mag), (cyn)

News odtworzony z archiwalnej strony.