Ryszard Sieroń radnym

5 lipca 2007 2 przez

Ryszard Sieroń – do rady miejskiej powrócił po czterech latach. I powinien być wzorem do naśladowaniu dla wielu rajców.

Jest bardzo częstym gościem Urzędu Miejskiego. Przychodzi, pyta, docieka. Wszystko po to by być dobrze przygotowanym do sesji.
Gdy dobiegała końca poprzednia kadencja rady miasta, można było usłyszeć narzekania radnych, że przez ostatnie cztery lata prezydent Mielca Janusz Chodorowski nie informował ich wystarczająco o tym, co się dzieje w mieście. Niektórzy sprawę tą traktowali jako poważny zarzut do pracy Janusza Chodorowskiego.

Trzy miesiące po
Po wyborach w składzie rady pojawiło się sporo nowych nazwisk. Były tez takie, które są znane jeszcze sprzed wielu lat. Posiedzenia stały się bardziej dynamiczne, więcej też dyskusji. Jednym z najaktywniejszych radnych jest Ryszard Sieroń. To też przewodniczący jednego z osiedli w centrum miasta. Wydawać by się mogło, że wie wiele i zna samorządowe procedury.

Nie dam się
– Ja się nie dam nie informować – mówi Sieroń. Ma prostą receptę – Każdy radny musi pracować sam – wyjaśnia. Tłumaczy też, co to oznacza. – Musi chodzić do urzędników, szukać papierów, przede wszystkim musi wiedzieć co chce, a dopiero potem może mówić, że mu nie pozwalają wiedzieć. Każdy radny powinien przychodzić i zbierać. Mi nic samo nie przyszło – tłumaczył.

Częsty gość
Ryszard Sieroń jest już częstym gościem u pracowników Urzędu Miejskiego. – Jestem w Urzędzie tyle ile potrzeba – zapewnia Sieroń. – Przychodzę i biorę materiały. Jeszcze się nie zdarzyło by mi ktoś nie pomógł, jak zapytam o jakieś materiały to je dostanę – dodaje.
(cyn)

News odzyskany z archiwalnej wersji.