Bandycki atak kiboli, chcieli flagę!
8 stycznia 2008Niemalże do skandalu doszło na meczu piłki ręcznej pomiędzy POWENem Zabrza, a Stalą Mielec. Zabrzańscy organizatorzy spotkania nie byli przygotowani na przyjęcie około tysiąca widzów. Mieleccy kibice zostali zaatakowani przez bandytów!
W Zabrzu doszło do pojedynku na szczycie I ligi piłki ręcznej. POWEN Zabrze podejmował STAL BRW Mielec. Na boisku, nieznacznie, lepsi okazali się tym razem zabrzanie. Ale…
Przypomnijmy, że pierwszy raz te drużyny grały ze sobą jesienią w Mielcu. Na halę MOSiR przyszło 2400 widzów. Była świetna oprawa tego spotkania, kartoniada, meksykańska flaga. W momencie gdy prowadzący tamto spotkanie sędziowie podjęli kilka krzywdzących mielczan decyzji i doszło do przerwania meczu, nie wielu było takich, którzy wyzywali arbitrów. Hala dopingowała Stal, nie doszło do żadnych incydentów. Niestety, POWEN grał bez swoich fanów, którzy do Mielca nie przyjechali.
Pojedynki pomiędzy tymi zespołami mogą decydować o tym, kto zagra w ekstraklasie. Na rewanż do Zabrza wybrało się 130 osób z Mielca. Klub z Zabrza, jak się wydawało, wiele zrobił by godnie przywitać mielczan. Ale… chyba nie do końca się udało.
Parking wyznaczony dla mieleckich autokarów okazał się zbyt ciasny. Zaangażowani do ochrony kibiców agenci z miejscowej firmy, skupili się na… pilnowaniu mielczan. Potraktowali ich chyba jako potencjalnych zadymiarzy. Przeszkadzał nawet bęben, który stał o 30 centymetrów za daleko. Tymczasem nikt nie sprawdzał co się dzieje na innych sektorach hali, która po raz pierwszym, jak mówią miejscowi, od 10 lata się zapełniła. Przyszło około tysiąc osób.
Stara i ciasna hala nie jest przystosowana do takich widowisk. Kibice chodzą niemalże po parkiecie, który nie jest odgrodzony od trybun. W pewnej chwili zawody przerwał komisarz meczu, który zauważył, że z prowizorycznego schowka wypadły jakieś metalowe rurki, oparły się o siatkę i zderzenie z nimi zawodnika mogło być katastrofalne w skutkach, tak jak i ze ścianą za bramkami, która stoi ledwie w odległości kilkudziesięciu centymetrów od linii końcowej. Ściany jednak przesunąć się już nie dało.
Zajęci pilnowaniem mieleckich kibiców ochroniarze nie zauważyli, że na sektorze mielczan pojawili się miejscowi chuligani. Bandyci, prawdopodobnie kibole Górnika Zabrze, zaatakowali mielczan. Próbowali skraść flagę z barwami Stali. Szybciej jak ochroniarze w sprawie połapali się kibice Stali. Ich zdecydowana postawa sprawiła, że napastnicy nie byli w stanie, ani dokonać kradzieży, ani uciec. Wpadli wprost na ochroniarzy. Kibice Stali do końca starali się łapać napastników i ich obezwładnić. Poturbowana została jedna osoba, kobieta, która przyjechała z Mielca.
W czasie spotkania kolejni chuligani, którzy zasiedli naprzeciw mieleckiego sektora, ciągle wulgarnymi okrzykami i wyzwiskami prowokowali mielczan. Oberwało się również arbitrom spotkania, gdy ci karali za przewinienia zawodników Powenu. A to głównie dlatego, że większość kibiców nie bywa na piłce ręcznej. Po raz pierwszy w tym sezonie klub z Zabrza musiał angażować wzmocnione siły porządkowe. Normalnie zasiada nam na trybunach około 150 osób.
Nieprzystosowany do organizacji takiego meczu jest także system nagłośnienia w hali. Spiker był słyszalny tylko przez chwilę i to głównie z jednej strony trybun. Okazało się, że nagłośnienie w hali jest zbyt słabe.
– Wierzę w awans Stali – powiedział prezes mieleckiego klubu Antoni Weryński. Może mielecki klub idealny nie jest, ale organizacyjnie i kibicowsko bije zabrzan na głowę. I jeśli to decydowałoby o awansie, to Stal dawno grałaby w ekstraklasie. Kto awansuje jednak zadecyduje się na boiskach. Teraz w lepszej sytuacji jest Powen, ale klub ze Śląska ma tylko jeden punkt przewagi nad Mielcem. Do końca cztery spotkania!
Na zdjęciach: mieleccy kibice, porządkowi i ochroniarze starają się obezwładnić bandytów.
JM
News odzyskany z archiwalnej wersji.
To jest ten rodzaj treści, który zmusza do myślenia i refleksji.
Jak dla mnie spostrzeżenie w punkt