Historia upadku lekarza – związkowca

1 marca 2008 1 przez

Miał bardzo mocną pozycję. Liczyli się z nim członkowie jego związku zawodowego, liczył pracodawca. Gdy doprowadził do zamknięcia swojego zakładu pracy w ramach protestu… przegrał. Stracił reputację, a ostatecznie i pracę.

Stanisław Skowron był szefem Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Mielcu. Był, bo stracił zaufanie lekarzy, a z pracy wyleciał dyscyplinarnie. Przegrał wszystko! Ale grał va bank. Doprowadził do ewakuacji szpitala w Mielcu, mówi się, że jego ludzie na lekarzy którzy się wyłamali, chcieli nasłać CBA.

Lider
Od wielu lat Stanisław Skwron był przywódcą mieleckich lekarzy. Przed laty wyrobił sobie, wtedy całkiem słusznie, opinię świetnego fachowca, życzliwego pacjentom. Ale ostatnio co raz częściej słychać o nim narzekania pacjentów. Dyrektor szpitala w Mielcu, Leszek Kołacz, odsunął go też od niektórych obowiązków. Skowron pracował w szpitalu jako chirurg. To charyzmatyczna postać, niezwykle emocjonalna. Może dlatego łatwo uwierzyli mu wszyscy mieleccy lekarze. I stanęli za nim gdy rozpoczął, jako OZZL, protest w szpitalu. Protest, który skończył się ewakuacją szpitala. Jeszcze wtedy wielu medyków, broniło go i jego idei.

Gwiazda TV
Gdy załamały się rozmowy dyrekcji szpitala z związkowcami i wiadomo było, że będzie ewakuacja, Leszek Kołacz prosił Skowrona i innych lekarzy o pomoc w bezpiecznym wywiezieniu pacjentów. Wierzył, że medycy chorych nie zostawią. – Mój przyjaciel Staszek – tak o nim mówił w czasie ewakuacji dyrektor Kołacz. – Robi to w imię jakiejś mani – oceniał. Ale Staszek nie pomógł w ewakuacji. Mimo, że powinien być w pracy, nie przyszedł. To jednak nie przeszkodziło mu pojawić się przed budynkiem szpitala, by na żywo udzielić wywiadu telewizyjnego. Pojechał także do prokuratury, tam złożył doniesienie o narażeniu pacjentów na utratę zdrowia lub życia. Zrobił to, gdy ewakuacja szpitala dopiero ruszała.

Odsunęli go
Ewakuacja szpitala przeraziła medyków. Odsunęli od władzy Skowrona i sami negocjowali powrót do pracy. Dziś nie pracuje tylko trzech lekarzy. Jeden już wcześniej zapowiedział, że nie odpowiada mu praca w środowisku mieleckim, i odszedł z pracy. Drugi po strajku poinformował dyrektora szpitala, że praca w służbie zdrowia publicznej już go nie interesuje. – Będzie pacjentów przyjmował prywatnie – mówił Leszek Kołacz. Trzecim lekarzem, który nie pracuje po strajku jest… Stanisław Skowron. Ale nie odszedł sam, jak zapowiadał. Został zwolniony w trybie dyscyplinarnym. O swojej nieobecności w szpitalu 1 października nie poinformował dyrektora. Poinformował za to ordynatora, który… w ramach protestu odszedł z pracy. – Równie dobrze mógł powiedzieć to przypadkowemu przechodniowi – skomentował to jeden z wysoko postawionych samorządowców powiatu mieleckiego. Skowron stracił też możliwość przyjmowania w poradni, którą lekarze prowadzili w budynku szpitala. Dyrektor Kołacz wymówił umowę najmu pomieszczeń. Pozostała mu jedynie prywatna praktyka, ale wielu pacjentów już do niego nie przyjdzie…

Nie potrafi przegrywać?
Skowron przegrał wszystko. Stracił chyba jeszcze więcej, bo odwrócili się od niego pacjenci. Ale nadal toczy się śledztwo, w którym prokuratura sprawdza, czy dyrektor Kołacz nie naraził na niebezpieczeństwo pacjentów, podejmując decyzje dotyczące ewakuacji szpitala. Tak tonący Skowron chce jeszcze udowadniać swoje racje. I jeszcze jedno. Gdy zaczynała się ewakuacja, pomógł w niej ordynator oddziału zakaźnego. Pomógł, mimo, że sam był tego dnia… pacjentem szpitala. I złożył również, jak pozostali lekarze, wypowiedzenie. Ostatnio Mielec obiegła informacja, że został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. – Nie prowadzimy takiej sprawy – informuje natomiast Temistokles Brodowski, rzecznika CBA. Czyżby plotka o zatrzymaniu to dzieło ludzi Skowrona, zemsta za pomoc w ewakuacji?
Jan Mazur

News odtworzony z archiwalnej strony.